W końcu z nami
Kochany synku jesteś już z nami 25 dni. 25 dni pełnych szczescia, dumy ale i wielkiego stresu i zmęczenia...
Data Twojego porodu była ustalona na 2 lutego ale nikt nie wierzył że urodzisz się właśnie w ten dzień ponieważ podobno tylko 5% dzieci rodzi się w terminie. A jednak... 1 lutego o 22 mama dostała pierwszych skurczy. Leżałam cierpliwie i zastanawiałam się czy to już czy może to tylko skurcze przepowiadające. O północy byłam już pewna że to jednak już. Nasza położna pani Renata miała mieć w następny dzień dyżur o 7 rano dlatego postanowiłam jakoś dotrwać do tego czasu. O 6rano skurcze jednak zmalały, położna kazała mi czekać w domu. Byłam mocno podekscytowana ale i wystraszona. O 8 obudziłam tatę i powiedziałam wstawaj zaczęłam rodzić, jego mina była bezcenna... O 11 byliśmy w szpitalu oi tam powoli powoli przychodziłeś na świat. Mama urodziła Cię naturalnie ale ze znieczuleniem, bo jak powiedziała położna jestem z tych delikatnych... Tata był bardzo dzielny, wiem że bardzo się bał i wiele go to kosztowało ale był niesamowitym wsparciem i został z nami niemal do końca.. Twoje babcie i dziadkowie oraz ciocia Iwonka bardzo się stresowali, dziadek Darek pojechał do sanktuarium się modlić, a ciocia cały czas płakała, emocji byli wiele. W końcu i 18.22 drugiego lutego 2019 pojawiłeś się w naszym życiu i zostałeś położony mi na brzuch. Szczęście i wzruszenie jakie wtedy poczułam nie jest możliwe do opisania... Poczułam że jesteś darem z niebios, darem który Twój tata dał mi, i który ja dałam jemu. Urodziłeś się cały u zdrowy ja po 2godzinach też doszłam do siebie. I tak zaczęło się nasze wspólne życie...
Dodaj komentarz